Info

avatar Nazywają go różnie, w światku rowerowym najbardziej znany jako McAron, choć on sam woli po prostu - Michał. Na rowerze jeździ od dziecka, z przerwą na dorastanie, które podobno się jeszcze nie skończyło. Od momentu założenia bikebloga przejechał "wszystkie km" ale do tego należy dodać jeszcze około 14 tysięcy. Nie przywiązuje specjalnej wagi do tego na czym jeździ - dlatego też do niedawna wędrował na rowerku z promocji za 700 zł nie zważając na porę roku. Od jakiegoś czasu przesiadl się na tanią ramę aluminiową ale wierny pozostał sztywnym widłom. Posiada aparycję z kategorii "bez kija nie podchodź" jednakże bardzo zyskuje przy bliższym poznaniu. Muzyki słucha tylko dobrej, tylko do jazzu jeszcze nikt go nie przekonał, choć ostatnio ujęło go kilka jazzowych nutek, chyba się starzeje. Lubi samochody i kobiety o urodzie specyficznej i nietuzinkowej. Przyjaciół nie posiada bo Ci go zawiedli a i sam w tej roli się nie sprawdził. Posiada wspaniałą żonę oraz dwoje nad wyraz udanych dzieci. Obecnie pełni powierzoną mu zaszczytną funkcję administratora forum Gliwickiej Masy Krytycznej.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy McAron.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Takie tam, różne

Dystans całkowity:342.80 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:16:07
Średnia prędkość:21.27 km/h
Maks. tętno maksymalne:150 (81 %)
Maks. tętno średnie:114 (62 %)
Suma kalorii:1945 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:26.37 km i 1h 14m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
13.60 km 0.00 km teren
00:40 h 20.40 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

dojazd i powrót z czasówki

Piątek, 19 października 2012 · dodano: 19.10.2012 | Komentarze 0

Dzisiaj pierwszy raz wybrałem się na sprawdzenie swoich możliwości na trase czasówki gliwickich siódemek (7777). Ze względu na to, że same czasówki będę dodawał jako oddielne wpisy to tutaj tylko droga tam i spowrotem. Jak wyjeżdżałem to cieplutko, jak wracałem juz dość zimno, szczególnie na lotnisku.

Dane wyjazdu:
33.00 km 0.00 km teren
02:10 h 15.23 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

11 Eko Rajd Rowerowy - czyli Czechowice tam i z powrotem przez łzy i zaciśnięte zęby ..

Środa, 10 października 2012 · dodano: 10.10.2012 | Komentarze 0

Kilka dni temu syn ogłosił dumnie, że zgłosił sie do ww. rajdu. Przyklasnąłem decyzji a i samemu zachciało mi sie jechac z nimi. Dzień przed wyjazdem sprawdzenie stanu technicznego, regulacja hamulców, przerzutki, przykręcenie błotnika bo mu się odpadło, montaz odblasków i kichnięcie w oponki. Strój na rower przygotowany bo prognoza pogody zapowiadała chłodny dzień. Rano do sakwy spakowałem termos z herbatką, coś do papu buty na zmianę dla mnie troche szmatek i w drogę. Na miejscu zbiórki zobaczyłem coś co mnie zaniepokoiło, dziciaki ubrane jak na wycieczkę w chłodne lipcowe popołudnie, bez czapek, hust pod kaskami, rękawiczek. Rowery, pomimo obowiązkowej dklaracji opiekunów, zdażały się w różnym stanie technicznym. Około 9.30 odprawa w czasie której awansuje na jednego z opiekunów grupy. Dostaje zaszczytne miejsce ostatnie, czyli zabezpieczam tyły. Po przejechaniu około 1 kilometra pierwsza gleba, nie nie moja. Jakies dziewczę przekonało się o istnieniu grawitacji na skutek czego uroniło kilka łez. Pomagam naprawic łańcuch i przy okazji odkrywa, że hamuec tylni nie działa a nawet lekko blokuje koło. Jedziemy dalej i po pierwszej górce na tył spadała słabsza dziatwa. Po około 3 km kolejne dziewcze oznajmia mi, że "NIE DAAAAM JUŻ RADYYYYYY", podganiam do oberopiekuna i raportuje fakty, jednoczesnie deklaruję,że odprowadzę to indywiduum do domu. Jak sie okazuje mój słaby egzemplarz złapał drugi oddech i pojechał, ale ten który wcześniej sprawdzał twardość ściezki kapituluje. Zabieram dziiecko zatem i jedziemy do domu, ale, żeby nie było tak łatwo te teraz 90% trasy jest pod górę. Na jednym z postojów okazuje się, że diewczynak wykazuje typowo kobiecą przypadlość - a mianowicie nie potrafi obsługiwać przerzutek, któe nawiasem mówiąc też ledwo działały. Zatem mkniemy tak sobie 8 do 10 km/h robiąc co 5 minut przystanki ale w końcu dostarczam czerwone na twarzy i to nie ze wstydu, dziecko rodzicom. Teraz kita na spotkanie grupy, no tak ale gdzie ? Ober mówił coś o postoju na Toszeckiej jade jak wariat ale tam nie ma po nich sladu. Pomyslałem, że może na leśnym, wracam zatem z Łabęd pod górę i robię objazd przez Kopernika. Nie ma ich. Nie chciałem wracac to przez Łabędy na Toszecką. Gonie jakąś grupkę dzieci ale jak sie okazuje to nie oni. Znajduje ich dopiero na Chechowicach gdzie właśnie przed chwila dojechali.

Na miejscu jakies tam wyscigi, grochówka, byłem nawet zapisany na przeciąganie liny ale konkurencja sie przeciągała w czasie i około 13.30 odgwizdany został powrót i to dopier miało się zacząć najgorsze.
Od samego początku dwójka młodzieńców wyraźnie odstaje z tyłu i tak wleczemy się w ogonie a ja co chila musze ich ustnie motywować. Na ostatnim podjeżdzie na Toszeckiej "girl no. 3" oswiadcza, że nie ma sił. Kontriluje jakie ma przełożenie i jak się okazuje też nie pojęło sztuki władania manetką przerzutki tylnej. Zmieniam jej przełożenie na bardziej miękkie i jakoś docieramy na postój. Po wznowieniu trasy zaraz komus spada łańcuch i znowu trzeba podganiać. jak juz dogoniliśmy grupę to wczesniej wspomniane dziewcze znowu stoi. Tym razem juz trzeba je brać na hol, no właśnie ale skąd ten hol? Powinienem chyba zmieniś ksywe z McArona na macgyver. Z sakwy odpinam pasek, z kluczy smyczkę a gaci wyciągam sznurek. Po połączeniu tego szeregowo wyszedł słusznej długości hol. Jeszcze tylko mój synek prawie przed metą nie dła rady pokonac krawężnika i upadł, skutkiem czego łańcuch spadł skąd tylk mógł i zablokował się gdzie tylko mógł. Po naprawie doganiamy grupę i juz bez przygód pod szkołę.
Ogólnie miło spędzony dzień, przynajmniej poczułem się potrzebny, bo strach było by myslec co było by beze mnie.

Dane wyjazdu:
5.50 km 0.00 km teren
00:15 h 22.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

zakupy części do samochodu

Sobota, 28 lipca 2012 · dodano: 31.07.2012 | Komentarze 0

auto rozmontowane a drugie w ruchu to na rower i po części.

Dane wyjazdu:
14.70 km 0.00 km teren
00:41 h 21.51 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wilcze doły - służbowo

Czwartek, 19 kwietnia 2012 · dodano: 19.04.2012 | Komentarze 0

Pojechałem pomóc Darkowi z drewnem na jutrzejsze Masowe ognisko. Pod kościołem Darek mówi, że pełno drewna jest już nie opodal naścinane ale jedziemy zobaczyć. Daro poprowadził mnie bezdrożami efekt rower usyfiony, bloki zawalone błotem - to nie moja bajka. Powrót do domu przez jeszcze wieksze błoto, wyjazd na Ostropie i potem już na szczęcie szosą do domu.

Dane wyjazdu:
45.30 km 0.00 km teren
02:40 h 16.99 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

I Śląska Świąteczna Masa Krytyczna

Niedziela, 8 stycznia 2012 · dodano: 08.01.2012 | Komentarze 0

Masa zorganizowana przez Wieska wystartowała zgodnie z planem o 10.00. Z naszej Gliwickiej była tylko Eve z towarzyszem, Jenzor i Ja. Żenada. Tempo jak na mase to OK ale i tak dało sie odczuc brak rozgrzania mięśni. W Zabrzu tylko Goofy dołącza. I tak już dojazd do Bytomia upłynął spokojnie na rozmowie z Jenzorem. W Bytomiu tempo masa'krycznie wolne, jak na Bytom przystało. Na postoju posiłek, szkoda że krupnik a nie grochówa. Pojawia sie też Dyńka ale w cywilu :) Po prawie godzinnej przerwie ruszamy. Ja tylko jeszcze pożyczam Jenzorowi rekawiczki i po chwili żegnam się i ruszam samotnie, chociaż nie bo chyba Leman za mną jechał, do Gliwic. O 13.20 juz jestem w domu.

Dane wyjazdu:
24.00 km 0.00 km teren
01:08 h 21.18 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Gliwicka Masa, która mogła się nie odbyć

Piątek, 6 stycznia 2012 · dodano: 06.01.2012 | Komentarze 0

O 17.30 wyjazd z domu, po zamontowaniu POVa. Po drodze widze juz w oddali zjeżdzających się rowerzystów. A na Kraku niespodzianka, tylko 12 rowerków. Potem dojechało jeszcze kilkoro. Wobec braku asysty Policji nie możemy wyjechać i Daro musi interweniować. Wyjazd ostatecznie 20 minut po czasie. Tempo jak na masę bardzo szybkie od 15 do 30 km/h. Po masie na kraku czeka na nas Nax i Anika w cywilu, ich obecnośc nie zostaje zaliczona :) Po chwili koledzy z Zabrza odjeżdżaja a ja razem z nimi. Odprowadzam ich do Maciejowa i z do domu. Wyszło tego razem 24 km a i średnie nawet nie taka zła jak na masę.

Dane wyjazdu:
8.70 km 0.00 km teren
00:27 h 19.33 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

wieczorne zmiany planów

Piątek, 23 września 2011 · dodano: 23.09.2011 | Komentarze 0

rano nie mogłem rowerem do pracy to plan był aby wieczorem troche popedałowac. Dałem info na forum o ustawce na 20.00. Wstepnie zglosił sie tylko Wrona. Ale po powrocie do domu spotykam sąsiadow, w tym jednego, który właśnie załapał bakcyla rowerowego. Proponuję mu dołączenie się do nas i ku memu zaskoczeniu ten drugi też się decyduje. Ponieważ znam jego kondycję (jak sie okaże później jednak nie znam) decyduję się nie zabierać ludzi z forum i znacznie skrócić trasę. Odwołuję Wronę, zmieniam trasę na pętlę wokół Wójtowej Wsi, przygotowujemy oswietlenie na rowery i w droge. Z małymi i większymi perturbacjami pokonujemy trasę i wracamy do domu. Troche mnie to dowartościowało, że pomimo "kilka" lat dalej posuniętego wieku zostawiam młodszych daleko w tyle, i że spowodowałem ruszenie zatwardziałego tyłka na rower.

Dane wyjazdu:
85.00 km 0.00 km teren
03:27 h 24.64 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:146 ( 79%)
HR avg:114 ( 62%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1945 kcal

Gliwice - Kędzierzyn Koźle

Niedziela, 11 września 2011 · dodano: 11.09.2011 | Komentarze 0

Kilka dni przerwy od rowerka spowodowane bólem gardła ale jakos przezwyciężyłem to i jestem gotowy. Wczoraj pomyślałem czy by nie dołączyć do ustawki na Ankę i tak tez zrobiłem. Tylko plany się troche pokrzyżowały bo poszedłem spać około 3 w nocy a przed 5 już chore dziecko zrobiło pobudkę. Ale jak sie powiedziało A to... małe przkonfigurowanie roweru i o 5.55 jestm pod Operetką gdzie, jak zwykle lekko spóźniona dociera reszta. Tak oto wraz z Ojcem, Serafinem, Jankiem i ... całą resztą jedziemy w drogę. Początkowo zimno ale do przyjęcia. Trasa prawie cały czas z góry i wiatrem, toteż tempo około 24 km/h. Robimy tylko jeden postój. Ja docieram z nimi do Kędzierzyna gdzie sie żegnam i wracam aby około 10.00 byc w domu. Droga powrotna, jak sie można spodziewać pod góre i pod wiatr. Do tego odzywa się głód i zmęczenie spowodowane brakiem snu. Przeszedłem mły kryzys, ale 15 km przed Gliwicami siły wróciły i udał sie podkręcić tempo. Bardzo udany, fajny wyjazd. Swoja drogą trzeba by w końcu dojechac na Ankę :)

Dane wyjazdu:
29.80 km 0.00 km teren
01:07 h 26.69 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

transport samochodu do mechanika i potem praca

Wtorek, 9 sierpnia 2011 · dodano: 10.08.2011 | Komentarze 0

Rano samochodem z rowerem na dachu do mechanika. W Zabrzu zostawiam auto i na rowerze przez Makoszowy do Knurowa. Droga powrotna mnie ominęła bo auto nie gotowe na czas. Zatem znowu ściezkowo-szosowo do domu.

Dane wyjazdu:
52.20 km 0.00 km teren
02:10 h 24.09 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wieczorna trasa dookoła Gliwic

Piątek, 29 lipca 2011 · dodano: 29.07.2011 | Komentarze 0

Rano nie udało sie do pracy, po południu nie udało się na Mase do Katowic. Zatem wieczorkiem trzeba było nadrobic zaległości. Plan był na 40 km i 2h jazdy. Jako chetny towarzysz zglosił się Maximus. Spotykamy sie na drodze serwisowej A4 i razem przez Żernicę, Pilchowice, Stanicę docieramy do bargłówkie gdzie robimy przerwe na zatankowanie bidonów ze źródełka. Do tej pory ja prowadziłem, teraz daje szansę Maximusowi, i tak sobie jedziemy teraz juz troche wolniej, uzgodniliśmy zmiane trasy przez Wilcze Gardło aby rozstac sie w miarę "kompromisowo". Na początku serwisówki kolega staje i oswiadcza, że złapał gumę. Bierzemy sie zatem do roboty, szast prast i nowa gumka zainstalowana. Jadnak podczas zakładania hamulca okazuje się że "uszło". No to od nowa, on demontuje ja lepie stara gumę. Zakladamy, pompujemy i ... "uszło". Moim zdaniem felga ma strasznie ostre kanty i przy zakladaniu trzeba uważać na przycięcie dętki. No ale czas ucieka, pora na esa do małżonki, że będę poźniej ale zyję tylko kleje gumkę. Daje mu zatem moja 28" gumę do 26" koła. Jakoś sie ułożyła. Powolutku zatem do domku. Jakoś tak doczłapaliśmy do Rybnickiej, szybkie pożegnanie i w drogę. Teraz juz swoim wyrobionym tempem i tylk ta myśl ... nie masz gumy ... nie masz gumy :) Ach zapomniałem dodac, że pierwszy raz jechalem w moich nowych botkach, Shimano SH-R097. Całkiem fajnie, ale jakoś żal mi moich SiDi'ków. Dzieki Max za jazdę.