Info

avatar Nazywają go różnie, w światku rowerowym najbardziej znany jako McAron, choć on sam woli po prostu - Michał. Na rowerze jeździ od dziecka, z przerwą na dorastanie, które podobno się jeszcze nie skończyło. Od momentu założenia bikebloga przejechał "wszystkie km" ale do tego należy dodać jeszcze około 14 tysięcy. Nie przywiązuje specjalnej wagi do tego na czym jeździ - dlatego też do niedawna wędrował na rowerku z promocji za 700 zł nie zważając na porę roku. Od jakiegoś czasu przesiadl się na tanią ramę aluminiową ale wierny pozostał sztywnym widłom. Posiada aparycję z kategorii "bez kija nie podchodź" jednakże bardzo zyskuje przy bliższym poznaniu. Muzyki słucha tylko dobrej, tylko do jazzu jeszcze nikt go nie przekonał, choć ostatnio ujęło go kilka jazzowych nutek, chyba się starzeje. Lubi samochody i kobiety o urodzie specyficznej i nietuzinkowej. Przyjaciół nie posiada bo Ci go zawiedli a i sam w tej roli się nie sprawdził. Posiada wspaniałą żonę oraz dwoje nad wyraz udanych dzieci. Obecnie pełni powierzoną mu zaszczytną funkcję administratora forum Gliwickiej Masy Krytycznej.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy McAron.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Rodzinnie

Dystans całkowity:256.80 km (w terenie 4.77 km; 1.86%)
Czas w ruchu:17:10
Średnia prędkość:14.96 km/h
Maksymalna prędkość:25.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:165 (90 %)
Maks. tętno średnie:136 (74 %)
Suma kalorii:860 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:19.75 km i 1h 19m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
4.77 km 4.77 km teren
00:32 h 8.94 km/h:
Maks. pr.:15.00 km/h
Temperatura:-3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Kulig

Niedziela, 13 stycznia 2013 · dodano: 14.01.2013 | Komentarze 2

Ponieważ na wyjazd do Rudy było za dużo śniegu a obiecałem dzieciom kulig za rowerem to nadszedł czas wywiązania się z obietnicy. Szybkie odśnieżenie auta, montaz bagaznika, wygrzebanie sanek z gołębnika i rower na dach - 3o minut zeszło. Ubrany tylko częściowo w rowerowe ciuchy jedziemy do pobliskiego parku. Po zmontowaniu zaprzęgu mały falstart. Okazuje się, że nie jestem w stanie tego pociągnąć. Zmiana przełożenia na 1:1 i dopiero teraz lekko idzie ale tylne koło prawie w miejscu boksuje. Zatem starsze dziecko musiało zejść. Po dojechaniu na ubity śnieg juz daję radę jechać z oboma. Dojeżdżamy do toru saneczkowego gdzie po zaparkowaniu spędzamy jakis czas na tym zabawie z sankami, dzieci zjeżdżają z góry a ja zjeżdżam pod górę. Po pewnej chwili młodsze dziecię juz się znudziło zatem ruszamy w traskę. Po pokonaniu pętli dookoła parku wracamy na gókę i jeszcze kilka zjazdów. Potem zapinam juz komplet pasażerów i kierowany chęcią dokręcenia dystansu do 5km zamierzam zrobić małe kółeczko. Jak się okazuje pierwsza połowa jest lekko pod górę, co w połączeniu z przeczepką o wadze ponad 60kg skłania mnie do kapitulacji około 20 metrów przed wypłaszczeniem. Z górki już lepiej, udaje się wykręcić Vmax - 15 km/h. W trakcie kuligu widziałem dość dużo biegaczy na nartach, i duzo spacerowiczów ale rowerowy kulig był tylko jeden - mój !! Zainteresowanie napotkanych ludzi dość znaczne. Sam wypad bardzo udany, takie połączenie obcowania z dziećmi i treningu. Dla potencjalnych naśladowców - z takim obciążeniem nawet jazda z góry to jak jazda pod spore wzniesienie.
Kategoria Do roboty, Rodzinnie


Dane wyjazdu:
18.50 km 0.00 km teren
01:20 h 13.88 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Na kole ku światłu

Sobota, 13 października 2012 · dodano: 19.10.2012 | Komentarze 0

Kolejna edycja "na kole ku ..." tym razem "ku swiatłu" czyli szlakiem zabrzańskich podswietlonych obiektów. Razem z synem jedziemy lekko spóźnieni autem do Zabrza. Ale docieramy w połowie prelekcji pod pomnikiem Pstrowskiego. Drugi punkt wycieczki to Szenkuś, czyli lokomotywa. Robi wrażenie, najbardziej tym, że taka czysta. Następnie kościół św. Józefa i kolejny św. Andrzeja. Tu niespodzianka, zgarnia nas ksiądz na kilka zdrowasiek do kościoła - wielu z grupy nie wchodzi. Następnie pod dawna dyrekcję huty Zabrze. Tu pierwszy kryzys, zimno, pic się chce, ciemno i oczy robią sie ciężkie. Chcę juz wracać ale syn nie ma zamiaru. Jedziemy dalej pod krzyz papieski, czyli ten, kóry był na miejscu odwiedzin Papieza w Gliwicach. Nastepnie suniemy już pod szyb Maciej. Trasa przez Maciejów to juz masakra, wilgotno, ciemno i zimno. Bardzo miła niespodzianka to gorąca herbatka i ciasteczka. Przecież zeka nas jeszcze droga przez całe Zabrze do samochodu !
Kategoria Rodzinnie


Dane wyjazdu:
33.00 km 0.00 km teren
02:10 h 15.23 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

11 Eko Rajd Rowerowy - czyli Czechowice tam i z powrotem przez łzy i zaciśnięte zęby ..

Środa, 10 października 2012 · dodano: 10.10.2012 | Komentarze 0

Kilka dni temu syn ogłosił dumnie, że zgłosił sie do ww. rajdu. Przyklasnąłem decyzji a i samemu zachciało mi sie jechac z nimi. Dzień przed wyjazdem sprawdzenie stanu technicznego, regulacja hamulców, przerzutki, przykręcenie błotnika bo mu się odpadło, montaz odblasków i kichnięcie w oponki. Strój na rower przygotowany bo prognoza pogody zapowiadała chłodny dzień. Rano do sakwy spakowałem termos z herbatką, coś do papu buty na zmianę dla mnie troche szmatek i w drogę. Na miejscu zbiórki zobaczyłem coś co mnie zaniepokoiło, dziciaki ubrane jak na wycieczkę w chłodne lipcowe popołudnie, bez czapek, hust pod kaskami, rękawiczek. Rowery, pomimo obowiązkowej dklaracji opiekunów, zdażały się w różnym stanie technicznym. Około 9.30 odprawa w czasie której awansuje na jednego z opiekunów grupy. Dostaje zaszczytne miejsce ostatnie, czyli zabezpieczam tyły. Po przejechaniu około 1 kilometra pierwsza gleba, nie nie moja. Jakies dziewczę przekonało się o istnieniu grawitacji na skutek czego uroniło kilka łez. Pomagam naprawic łańcuch i przy okazji odkrywa, że hamuec tylni nie działa a nawet lekko blokuje koło. Jedziemy dalej i po pierwszej górce na tył spadała słabsza dziatwa. Po około 3 km kolejne dziewcze oznajmia mi, że "NIE DAAAAM JUŻ RADYYYYYY", podganiam do oberopiekuna i raportuje fakty, jednoczesnie deklaruję,że odprowadzę to indywiduum do domu. Jak sie okazuje mój słaby egzemplarz złapał drugi oddech i pojechał, ale ten który wcześniej sprawdzał twardość ściezki kapituluje. Zabieram dziiecko zatem i jedziemy do domu, ale, żeby nie było tak łatwo te teraz 90% trasy jest pod górę. Na jednym z postojów okazuje się, że diewczynak wykazuje typowo kobiecą przypadlość - a mianowicie nie potrafi obsługiwać przerzutek, któe nawiasem mówiąc też ledwo działały. Zatem mkniemy tak sobie 8 do 10 km/h robiąc co 5 minut przystanki ale w końcu dostarczam czerwone na twarzy i to nie ze wstydu, dziecko rodzicom. Teraz kita na spotkanie grupy, no tak ale gdzie ? Ober mówił coś o postoju na Toszeckiej jade jak wariat ale tam nie ma po nich sladu. Pomyslałem, że może na leśnym, wracam zatem z Łabęd pod górę i robię objazd przez Kopernika. Nie ma ich. Nie chciałem wracac to przez Łabędy na Toszecką. Gonie jakąś grupkę dzieci ale jak sie okazuje to nie oni. Znajduje ich dopiero na Chechowicach gdzie właśnie przed chwila dojechali.

Na miejscu jakies tam wyscigi, grochówka, byłem nawet zapisany na przeciąganie liny ale konkurencja sie przeciągała w czasie i około 13.30 odgwizdany został powrót i to dopier miało się zacząć najgorsze.
Od samego początku dwójka młodzieńców wyraźnie odstaje z tyłu i tak wleczemy się w ogonie a ja co chila musze ich ustnie motywować. Na ostatnim podjeżdzie na Toszeckiej "girl no. 3" oswiadcza, że nie ma sił. Kontriluje jakie ma przełożenie i jak się okazuje też nie pojęło sztuki władania manetką przerzutki tylnej. Zmieniam jej przełożenie na bardziej miękkie i jakoś docieramy na postój. Po wznowieniu trasy zaraz komus spada łańcuch i znowu trzeba podganiać. jak juz dogoniliśmy grupę to wczesniej wspomniane dziewcze znowu stoi. Tym razem juz trzeba je brać na hol, no właśnie ale skąd ten hol? Powinienem chyba zmieniś ksywe z McArona na macgyver. Z sakwy odpinam pasek, z kluczy smyczkę a gaci wyciągam sznurek. Po połączeniu tego szeregowo wyszedł słusznej długości hol. Jeszcze tylko mój synek prawie przed metą nie dła rady pokonac krawężnika i upadł, skutkiem czego łańcuch spadł skąd tylk mógł i zablokował się gdzie tylko mógł. Po naprawie doganiamy grupę i juz bez przygód pod szkołę.
Ogólnie miło spędzony dzień, przynajmniej poczułem się potrzebny, bo strach było by myslec co było by beze mnie.

Dane wyjazdu:
17.80 km 0.00 km teren
01:20 h 13.35 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Gliwicka Masa Krytyczna

Piątek, 6 lipca 2012 · dodano: 10.07.2012 | Komentarze 0

Nóżka juz funkcjonuje, tak na 75% zatem na masę trzeba było się ruszyć. Nawet syn wyraził chęć i pojechał. Tempo za szybkie jak na masę, juz prawie chciałem się wycofać w obawie o stopę, ale jakoś dałem radę. Ile jeszcze czasu minie żeby jej przywrócić pełną motorykę ...

Dane wyjazdu:
50.10 km 0.00 km teren
02:10 h 23.12 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:165 ( 90%)
HR avg:136 ( 74%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

niedziela - trening

Niedziela, 18 marca 2012 · dodano: 18.03.2012 | Komentarze 0

Najpierw razem z synem na trening piłki, jedziemy powolutku, korzystając z nadmiaru czasu robimy kółko przez las, dla mnie dobrze - rozgrzewka. Zostawiam Kubę na treningu i sam już szybciej w stronę Sikornika. Plan miałem taki aby całe 1,5 godziny spędzic w strefie 65-75%. Wybór padł na serwisówkę A4. Pierwszy przejazd faktycznie udawało się utrzymać w strefie, ale na drugi juz było mało czasu to decyzja na robienie interwałów. Pogoda świetna - ani za ciepła ani za zimno. Po drugim przejaździe serwisówki powrót na hale po syna, kilka minut przed czasem. Powrót rówież przez las, udało sie dobić do 50 km i rozluźnic mięśnie.
Kategoria Rodzinnie, Samotne


Dane wyjazdu:
21.50 km 0.00 km teren
01:20 h 16.12 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Zabrzańska Masa Krytyczna

Piątek, 12 sierpnia 2011 · dodano: 19.08.2011 | Komentarze 0

Pomimo braku czasu przed wyjazdem na urlop jadę na masę razem z synem. Jedziemy samochodem bo jak to w Zabrzu pogoda nie jest pewna. Parkujemy auto na ul. Wolności i jedziemy powolutku na zbiórką. Masa fajna, kolorowa, z finałem na terenie kopalni Guido i tradycyjną grochóweczką. Potem jeszcze tylko szybki skok po auto i do domu. Udało sie na sucho. Dziękuję Animatorom.

Dane wyjazdu:
2.20 km 0.00 km teren
00:06 h 22.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Nutella Mini Tour de Pologne

Wtorek, 2 sierpnia 2011 · dodano: 05.08.2011 | Komentarze 0

Pomimo tego, że to nie mój dystans tylko syna dodałem go jako swój. Juz od roku planowaliśmy ten wypad. Po pewnych kłopotach organizacyjnych, trzykrotnym wracaniu sie do domu dojechaliśmy na miejsce, jakimś cudem znajdujemy miejsce do zaparkowania niedaleko mety. Jesteśmy 30 minut przed czasem rozpoczęcia zapisów. Stajemy w kolejce, ktora po chwili urasta do sporch rozmiarów. Otrzymujemy numer 173 i idziemy na papu. Jak się okazuje nie ma wielkiego wyboru i lądujemy w Pizza Hut. Na pizze troche sie czeka i troche je zatem z jęzorem biegniemy za start. Tutaj troche sie szwędamy, nagrywa na kamera z zaskoczenia. Jak siepotem okazało to ujęcie poszło na antenie. Nagle w megafonie słyszę "młodsza grupa juz na starcie ...." ...ups, ale udało się pojechał na start, a ja biegiem przez tunel zająć dobre miejsce do fotografowania. Jak sie okazało,start sie sporo opóźnił. Widok tych zaciętych dziecięcych twarzyczek ... bezcenne. jak tylko mnie mineli to biegiem przez tunel na metę,gdzie czekam spory kawałek czasu na Kubę. Tera jeszczetylko odbiór prezentów. Strasznie kusiło mnie zmierzyc sie z trenażerem, ale były ustawione pod dzieci, a jazda na treninowym na 5 minut to porażka.I do tego nieodpowiednio ubrany. Zaraz po odebraniu gadżetów trafia mala ulewa, na szczęście mam blisko schronienie pod parasolem, a po kilku minutach idziemy do auta i do domku. Po drodze widzimy jeszczetylko imponujący korek na DTŚ. Warto bylo !
Kategoria Rodzinnie


Dane wyjazdu:
31.00 km 0.00 km teren
01:18 h 23.85 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

praca i powrot z synem

Wtorek, 28 czerwca 2011 · dodano: 28.06.2011 | Komentarze 0

Rano normalka, powrót z racji kilku wolnych minut dłuższa trasą. Oczywiście powrót pod wiatr, a dość mocno dzisiaj dmuchało. Wiatr albo boczny porywisty albo w twarz. Na Pszczyńskiej przed autostradą pod górę tak wiało, że rowerzysta przede mną, starszy Pan, pchał rower bo nie był w stanie pojechać. Potem szybko do domu po aparat i odebrać syna od dziadków i razem wspólnie na rowerach do domu.
Kategoria Do roboty, Rodzinnie


Dane wyjazdu:
18.60 km 0.00 km teren
01:50 h 10.15 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Pierwsze Gliwickie Święto Cykliczne

Niedziela, 12 czerwca 2011 · dodano: 13.06.2011 | Komentarze 0

Tym razem z całą rodziną. Po drodze okazało sie, ze siodełko w rowerze żony za wysoko. Za Kraku nie udał sie siodełka obniżyć, ale w drogę trzeba było ruszyć. Tempo trochę za wysokie na początku, potem się obniżyło ale i tak słabsi nie dali rady. Żonka dzielnie przejechała 3/4 dystansu i kozystając z okazji, że grupa przejeżdżała w okolicach domu postanawia nas opuścić i dołaczyć do nas na miejscu. Po dotarciu na metę już na nas czeka. Na festynie znakuję sobie rower, synowi też. Synek bierze udział w "żółwiej jeździe" i zajmuje drugie miejsce w kategorii dziecięcej, za co dostaje w nagrodę plecak. Córka dostaje bilet do Allegry za trzecie miejsce w kategorii najmłodszego uczestnika przejazdu. Potem jeszcze tylko posiłek z Maka i po konkursach na Miss(tera) do domu. Potem jeszcze na karuzele Enterprise - pierwszy raz spoko ale za drugim prawie straciłem przytomność.
Kategoria Rodzinnie


Dane wyjazdu:
14.80 km 0.00 km teren
01:14 h 12.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

GMK z synem

Piątek, 3 czerwca 2011 · dodano: 03.06.2011 | Komentarze 0

Klejna Gliwicka Masa, spora liczna osób. I Tomek Z. sie w końcu pojawił ! Jak zwykle super przejazd. Tylko AVS znowu spada :(